Sobór trydencki (1545-1563) uważany jest za najbardziej rewolucyjne tego typu zgromadzenia w historii Kościoła zachodniego, ex aequo jedynie z soborem watykańskim II (1962-1965). Choć Kościół zachodni uznaje wszystkie 21 soborów, w jakich brał udział, za powszechne, trzeba uczciwie przyznać że za ostatni w pełni powszechny sobór należy uznać sobór nicejski II z 787 r. Późniejsze sobory (laterański I-watykański II) nie były w pełni powszechne, ponieważ nie brali w nich udziału hierarchowie Kościoła wschodniego (nie licząc Katolickich Kościołów Wschodnich). Dlatego też postanowienia soboru trydenckiego wywarły wpływ jedynie na Kościół zachodni (i K.K.W.).
Gdy ojcowie soboru, zgromadzeni w południowo-tyrolskim miasteczku Trydent, zasiadali do pierwszych obrad, było jasne, że Kościół Święty wymaga reform, wręcz uleczenia. Zamiatane przez wieki pod dywan problemy trawiły coraz bardziej mistyczne Ciało Chrystusa niczym gangrena. Doktryna Kościoła, tak ważne zwłaszcza podczas pierwszych, w pełni powszechnych soborów, była już w zasadzie ugruntowana, i należało ją jedynie przedstawić na nowo w odpowiedni sposób, aby przeciwstawić ją tezom protestantów. Dużo ważniejsza była natomiast szeroko pojęta dyscyplina kościelna. Trzeba było niestety przyznać rację heretykom, że Kościół Święty przez stulecia mocno oddalił się od nowotestamentowego wzorca.
Do najważniejszych problemów z dyscypliną duchowieństwa Eklezji przedsoborowej należało wówczas:
Najważniejszą reformą soboru, która w bardzo znaczący sposób wpłynęła na życie duchowieństwa, było wprowadzenie na 23. sesji seminariów, czyli specjalnych uczelni nauk humanistycznych (zwłaszcza filozofii i teologii; słowo pochodzi od łac. semen - nasienie i odnosi się do częstego w NT porównywania do roślin), mających kształcić kandydatów na kapłanów i zobowiązanie wszystkich kandydatów do wyższych święceń kapłańskich do ich ukończenia.
Do pozostałych zmian zmieniających życie duchownych należały:
Przed soborem trydenckim nie było seminariów duchownych, jednak nie oznacza to, że wszyscy kapłani byli niewykształceni. Wielu xięży kończyło uniwersytety, często na wydziałach teologicznych. Jednak trzeba przyznać, że stanowili oni mniejszość. W większości przypadków kandydat do kapłaństwa miał ukończoną jedynie szkołę katedralną, kolegialną lub zakonną, kształcące obowiązkowo kandydatów od poprzedniego soboru – laterańskiego IV, następnie zgłaszał się do biskupa i niedługo później otrzymywał już święcenia. Szkoły te miały jednak niski poziom nauczania, przez co niski był też poziom wiedzy większości duchowieństwa tamtych czasów.
Założenie seminariów istotnie zmieniło wstępny etap życia każdego kandydata do święceń. Od teraz stał się on dużo bardziej sformalizowany, zorganizowany i dużo dłuższy. Dzielił się on na dwa etapy:
Aby rozpocząć formację w seminarium niższym, należało mieć ukończone 12 lat. Alumni musieli nosić tonsurę i strój duchowny. Prócz teorii uczyli się także praktycznego sprawowania Sakramentów i kultu Bożego. Musieli ponadto regularnie przystępować do Sakramentu Pokuty i brać udział w nabożeństwach w katedrze.
Wszelkie koszta związane z utrzymaniem seminarium leżały po stronie biskupa. Biskup sprawował także pełną władzę nad uczelnią: powoływał rektora i profesorów, dopuszczał kleryków do święceń, wizytował placówkę. Odpowiedzialny był także za ratio studiorum i zatwierdzał podręczniki używane przez alumnów. W pełnieniu tych obowiązków pomagała mu kapituła katedralna.
Bardzo duże znaczenie dla kościelnej edukacji miało powstanie Towarzystwa Jezusowego. Kolegia jezuickie miały bardzo wysoki poziom nauczania i wywarły wielki wpływ na duchowieństwo. Z drugiej strony sprowadzenie jezuitów i utworzenie kolegium było kosztowne, dlatego częściej tworzono seminaria diecezjalne.
Zakładanie seminariów nie było sprawą łatwą i zależało w głównej mierze od gorliwości, zaangażowania i zrozumienia idei reformy przez ordynariuszów. Pomimo tego szybko zaczęto wprowadzać te instytucje.
Powstanie seminariów zupełnie zmieniło oblicze ogółu duchowieństwa. Dotąd słabo wykształceni „klechowie” stali się światłymi naukowcami, znającymi doskonale Pismo Święte i magisterium Kościoła. Nowe pokolenie kapłanów zmieniło się z żyznego gruntu dla reformacji w dobre nasienie Reformy Katolickiej.
Xiążę-biskup warmiński kard. Stanisław Hozjusz był jednym z ojców soboru trydenckiego. Po jego zakończeniu natychmiast powrócił do swojej diecezji, w której rozpoczął reformowanie tamtejszego Kościoła partykularnego w myśl reformy trydenckiej. W 1565 r. zwołał synod do Lidzbarku, na którym przedstawił duchowieństwu potrzebne zmiany.
Pierwszą rzeczą, jakiej musiało dokonać duchowieństwo, było zapoznanie się z dokumentami soboru, które biskup sprowadził do każdego ośrodka duszpasterskiego w diecezji. W czasie wizytacji duchowni musieli wykazać się posiadaniem i znajomością postanowień soboru.
Pierwszą ważną zmianą, jaką biskup wprowadził w życie, na wspomnianym synodzie w 1565 r., był obowiązek prowadzenia xiąg metrykalnych. W xięgach tych proboszczowie musieli zapisywać: „imiona małżonków, świadków ślubu oraz dzień, miesiąc, rok i miejsce zawarcia związku małżeńskiego”. Prócz tego proboszczowie musieli prowadzić także xięgi chrztów, w których musieli odnotowywać: „datę chrztu oraz imiona dziecka, rodziców, ojców chrzestnych i szafarza chrztu”. Co ważne: sobór nie nakazał prowadzenia xiąg zmarłych. Nakaz ten wprowadzono dopiero w kolejnym stuleciu.
Prowadzenie xiąg nie było dla kapłanów na początku łatwe i nie zawsze wprowadzali tę nową powinność od razu w życie. Było to dla nich coś zupełnie nowego, nie dostali też żadnych wzorów, jak taka xięga ma wyglądać, nikt też ich wcześniej nie nauczył, jak prowadzić takie zapiski. Jednak już wkrótce wizytatorzy biskupi zaczęli uczyć proboszczów prowadzenia xiąg wg dekretów soboru i praktyka ta szybko się upowszechniła. Wciąż jednak proboszczowie popełniali często błędy, wynikające z niedoświadczenia lub niedbalstwa, wobec czego koadiutor Hozjusza Marcin Kromer przygotował w 1573 r. specjalny formularz, mający ułatwić xiężom zadanie i rozesłał po diecezji. Później jeszcze wielokrotnie przypominał proboszczom o konieczności starannego prowadzenia xiąg. Pomimo tego wciąż wielu proboszczów jeszcze długo nie spisywało xiąg, albo robili w nich różnorakie błędy, na co wskazują zapiski z wizytacji z lat 1581-82. Warto dodać, że diecezja warmińska była pierwszą w Rzeczypospolitej, w której wprowadzono xięgi metrykalne, co wskazuje, że duchowieństwo ogólnie było niezbyt chętne tej nowince. Jednak z biegiem lat xięgi parafialne stały się normą i są prowadzone do dziś.
Sobór trydencki zakazał ostatecznie symonii – odtąd, otrzymać beneficjum można było tylko na „pobożny cel” – ukrócono zatem praktyki kupowania urzędów kościelnych i odtąd duchowni musieli wykazać się swoimi umiejętnościami i pobożnością, aby otrzymać wyższe stanowisko.
Od czasu soboru duchowny mógł posiadać tylko jedno beneficjum (chyba, że nie wystarczało ono do jego utrzymania, wówczas mógł otrzymać drugie). Wszyscy, którzy dysponowali więcej niż jednym beneficjum, musieli wszystkie, prócz jednego, odstąpić. Dzięki temu duchowni mogli skupić się na opiece nad wiernymi tylko na obszarze jednej parafii czy diecezji.
Sobór nie zlikwidował jednak nepotyzmu – papieże wciąż mogli wyznaczać kardynałów-nepotów. Nepotyzm został zakazany dopiero przez papieża Innocentego XII w 1692 r.
Prócz opisanych wyżej zmian reformy trydenckie wywarły wpływ wiele dziedzin życia duchownych i świeckich. Prócz tych najbardziej znaczących, opisanych w tej pracy, było też wiele innych. Ukształtowały całą nadchodzącą epokę baroku, będącego, po racjonalistycznym renesansie, powrotem do bardziej emocjonalnego i zdającego się bardziej na wiarę niż na rozum stylu życia, podobnego do tego z czasów średniowiecza. Wobec tego cały czas od soboru aż do pojawienia się idei oświeceniowych określa się jako „potrydencki”.
Sputnik